Rowerem po chodniku? Święta wojna czy legalna opcja? – Poradnik

legalna jazda rowerem po chodniku - kiedy dozwolona?

Autor:


Publikacja:

Pewnie nie raz, śmigając po mieście, stanąłeś przed dylematem godnym Hamleta: jechać po ulicy, ryzykując bliskie spotkania trzeciego stopnia z lusterkami samochodów, czy może jednak wskoczyć na ten kusząco gładki i pusty chodnik? No właśnie. Temat rzeka, a raczej… temat chodnik. Wokół jazdy rowerem po terytorium pieszych narosło tyle mitów, że postanowiłem zrobić z tym porządek. Przekopałem się dla Was przez te wszystkie paragrafy w ustawie Prawo o ruchu drogowym (tak, zrobiłem to, żebyście Wy nie musieli!) i wyciągnąłem sam konkret.

Zasada numer jeden, którą trzeba sobie wytatuować na łydce, brzmi: chodnik jest dla pieszych. Kropka. Naszym królestwem są drogi dla rowerów, a w ich braku – jezdnia. Ale, ale… jak to w życiu bywa, od każdej reguły są wyjątki. I to właśnie o nich sobie dzisiaj pogadamy. Bo są sytuacje, w których legalnie możesz zameldować swoje dwa kółka na chodniku.

Oto 3 magiczne przypadki, kiedy legalnie śmigasz rowerem po chodniku

1. Jesteś rowerowym Aniołem Stróżem (czyli jedziesz z dzieckiem)

To chyba najbardziej znany i najfajniejszy wyjątek. Jeśli opiekujesz się młodym adeptem kolarstwa, który nie ukończył jeszcze 10 lat i sam dzielnie pedałuje na swoim małym rumaku, możesz mu towarzyszyć, jadąc po chodniku.

Pomyśl o tym – masz pod skrzydłami przyszłego mistrza lub mistrzynię gravelowych szutrów! Wypuszczenie takiego malucha na ulicę byłoby czystym szaleństwem. Prawo na szczęście to rozumie i pozwala Ci być jego eskortą honorową na bezpiecznym chodniku. Pamiętaj tylko, że to Ty jesteś szefem tej eskorty i to na Tobie spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo.

2. Kiedy asfalt parzy, a chodnik kusząco szeroki

Wyobraź sobie taką sytuację: jedziesz wzdłuż drogi, gdzie samochody prują grubo powyżej 50 km/h. Czujesz na plecach podmuch mijających Cię tirów, a serce podchodzi Ci do gardła. Patrzysz w bok, a tam szeroki na co najmniej 2 metry chodnik. I co najważniejsze – brakuje drogi dla rowerów albo pasa rowerowego.

Jeśli wszystkie te warunki są spełnione jednocześnie (ważne: WSZYSTKIE!), to masz zielone światło, by ewakuować się na chodnik. Te 2 metry to mniej więcej tyle, co rozpiętość ramion Pudziana, więc musi być tam naprawdę sporo miejsca. To wyjątek dla Twojego bezpieczeństwa. Jeśli czujesz, że na jezdni jest po prostu zbyt niebezpiecznie, a warunki pasują do opisu – korzystaj.

3. Gdy Matka Natura dostaje szału

Są dni, kiedy pogoda postanawia przetestować Twój charakter (i wodoodporność Twojej kurtki). Leje jak z cebra, wiatr chce urwać Ci głowę, na drodze robi się ślizgawka albo mgła jest tak gęsta, że nie widzisz własnego przedniego koła.

W takich ekstremalnych warunkach, jak:

  • śnieg,
  • silny wiatr,
  • ulewa,
  • gołoledź,
  • gęsta mgła

…możesz legalnie ratować się jazdą po chodniku. Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. Lepiej toczyć się powoli po chodniku, niż zaliczyć szlifa na oblodzonej jezdni pod kołami autobusu. 💀💀

Złote zasady gościnnych, rowerowych występów na chodniku

No dobra, załóżmy, że spełniasz jeden z powyższych warunków i legalnie wjechałeś na chodnik. Pamiętaj, że jesteś tam tylko gościem. To tak, jakbyś wpadł do kogoś na imprezę – musisz się dobrze zachowywać. Oto Twoja święta checklista:

Jedź z prędkością żółwia! Masz obowiązek jechać z prędkością zbliżoną do pieszego. To oznacza, że masz się toczyć, a nie bić rekordy na Stravie. Wyprzedzanie pieszych powinno być płynne i powolne, a nie jak start rakiety kosmicznej.

Pieszy to król, a Ty jesteś jego sługą. Zawsze, ale to absolutnie ZAWSZE ustępujesz pierwszeństwa pieszemu. Pieszy nie musi Ci schodzić z drogi, to Ty masz go ominąć, zwolnić albo nawet się zatrzymać. Bez dyskusji.

Zachowaj szczególną ostrożność. Miej oczy dookoła głowy. Zza rogu może wybiec dziecko, ktoś może gwałtownie się zatrzymać, żeby odebrać telefon, a pies na smyczy może nagle zmienić tor ruchu. Chodnik to nieprzewidywalne terytorium.

Nie bądź zawalidrogą. Twoja obecność nie może utrudniać życia pieszym. Jedziesz tak, żeby nikt nie musiał przez Ciebie uciekać w panice.

Podsumowując…

Jazda po chodniku to ostateczność, a nie norma. To nasze koło ratunkowe w konkretnych, określonych prawem sytuacjach. Pamiętajmy o wzajemnym szacunku. My, rowerzyści, często narzekamy na kierowców, więc nie stawajmy się tymi „złymi” w oczach pieszych. Bądźmy dla siebie wyrozumiali, a na drodze (i chodniku) zapanuje harmonia.

źródło: Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *